Custom Search

Kamis, 18 Desember 2008

Box office USA. Mały, wielki aktor


Al Pacino, zdobywca Oscara za "Zapach kobiety" i aż ośmiokrotnie nominowany do tej nagrody, jest jedną z ostatnich wielkich postaci lat 70-tych i 80-tych, która wciąż jest w grze, nie straciwszy przy tym swojej ekranowej tożsamości. Jeżeli przyjrzymy się filmom, w jakich wystąpił słynny aktor, nie odnajdziemy wśród nich ani nijakich, pozbawionych sensu istnienia produkcji, ani komercyjnych gniotów. Są oczywiście filmy mniej lub bardziej udane, obok wybitnych, przeciętne, ale zawsze na poziomie godnym tego aktora. Dzięki czemu, na twarzy Pacino, nigdy nie zobaczyliśmy fałszywego grymasu człowieka, który dla pieniędzy, sławy, w walce z zapomnieniem, godzi się na udział w czymś, czego się wstydzi i w czym całkowicie nie może się odnaleźć. A jest to chwila przykra nie tylko dla samego aktora, ale i dla widza, któremu widok chociażby Dustina Hoffmana w "Kuli" albo w "Epidemii" lub Roberta De Niro w "Showtime" łagodnie mówiąc, nie sprawia przyjemności. Al Pacino, jak dotąd, nie pozwolił sobie na założenie o kilka numerów za dużych, kolorowych ciuszków clowna i charakterystycznego, czerwonego nosa na gumce. I choć lata płyną wciąż jest pełnym ekspresji i charyzmy aktorem, nawiązującym do swoich największych filmowych kreacji - Mike'a Corleone z trzech części "Ojca chrzestnego", Sonny'ego z "Pieskiego popołudnia" czy też Liona ze "Stracha na wróble".

Najnowszy film z Alem Pacino "The Recruit" w miniony weekend zadebiutował właśnie w amerykańskich kinach. I wystartował znakomicie. Nie tylko zajął pierwsze miejsce na liście (z sumą 16,3 miliona dolarów), ale osiągnął także najwyższą średnią na kopię (6 861 dolarów) wśród kilkunastu już tegorocznych premier. "The Recruit" nie grzeszy może oryginalnością. To taki więzień gatunku. Młody, obiecujący agent CIA (Colin Farrell) trafia pod skrzydła legendy Agencji Waltera Burke'a (Pacino) i szybko zaczyna podejrzewać swojego mentora o nieczyste sprawki. Nic nowego, ale jak zrealizowane, no i oczywiście, jak zagrane. U amerykańskich dziennikarzy, thriller ten, uzyskuje lepsze oceny, niż poprzedni obraz Pacino, obecna na naszych ekranach "Bezsenność".
Uznanemu aktorowi partneruje w filmie, wschodząca gwiazda Hollywood, importowany z Irlandii, Colin Farrell. Uderza podobieństwo fizyczne obu postaci, niewysocy, o ciemnych włosach, ale także pokrewieństwo psychiczne, wyrażające się w przepełnionej pasją, dynamicznej grze aktorskiej. Świat filmu potrzebuje takich, trochę nieobliczalnych narwańców, wyróżniających się z szytego taśmowo, plastikowego towarzystwa. A Farrell może zajść naprawdę wysoko. Zwłaszcza, że ma on chyba niezwykle uzdolnionego agenta. W ubiegłym roku otrzymał dwie role w dużych filmach, obok największych gwiazd ekranu (w "Wojnie Harta" zmagał się ze zgorzkniałym Bruce'em Willis'em, zaś w "Raporcie mniejszości" ścigał samego Toma Cruise'a), gwiazd, które nie za bardzo akceptuję w "swoich" filmach zbyt przebojowych partnerów tej samej płci. Trzecią produkcją ubiegłego roku miał być dla Farrella (już jako głównego aktora) "Telefon". Film zbierał świetne recenzje, z tym, że fikcyjna fabuła znów znalazła swoje gorzkie odbicie w realnym świecie. Terroryzujący Waszyngton szaleni snajperzy sterroryzowali także Hollywood. Premierę przesunięto o ponad pół roku (na 4 kwietnia 2003). Na ogół, takie ruchy w kalendarzu źle wpływają na popularność filmu. Nie jest to jednak jakieś duże zmartwienie dla aktora, który koncentruje się zapewne na kolejnych projektach. A jest ich wiele. Telefony dzwonią. Już 14 lutego pojawi się kolejna produkcja z jego udziałem - "Daredevil" (Farrell jeszcze na drugim planie), później wysokobudżetowy "S.W.A.T.", 2-3 mniejsze filmy i w końcu wielka rola, w wielkiej produkcji (budżet 120 milionów), u wielkiego reżysera (Oliver Stone) i wielkie wyzwanie, gdyż trzeba będzie wcielić się w postać samego Aleksandra Wielkiego. Wówczas przyćmić już go będzie mógł jedynie Leonardo Di Caprio w konkurencyjnej produkcji Buza Luhrmanna.
Za bohaterami dzisiejszego artykułu sklasyfikowany został faworyt minionego weekendu "Final Destination 2". To, że nie znalazł się na szczycie należy przypisać nadspodziewanie dobremu otwarciu "The Recruit", a nie słabszej postawie tego thrillera. Film bowiem zarobił dokładnie tyle, ile prognozowało studio New Line - 16 milionów dolarów. "Final Destination 2" jest kontynuacją bardzo zręcznie zrealizowanego horroru ("Oszukać przeznaczenie") z 2000 roku, który mimo niedużego budżetu i skromnego otwarcia (10 milionów) zdołał zarobić 53,3 miliona dolarów.
Na trzecim miejscu także nowość "Biker Boyz" (10,1 miliona dolarów). Film określany jest jako motocyklowa wersja "Szybkich i wściekłych", jeszcze bardziej "chaotyczna i głupia" od "słynnego" pierwowzoru, ale ponoć lepsza od polskiego "Enduro Bojz".
Tymczasem "Władca Pierścieni: Dwie Wieże" w ciągu 47 dni zdołał zarobić 316 milionów dolarów (siódmy weekend - 5,1 miliona - siódma pozycja). To więcej niż udało się uzbierać poprzedniej części na przestrzeni pół roku (w sumie "Drużyna Pierścienia" zarobiła 313,4 miliona dolarów). "Harry Potter i kamień filozoficzny" (największy przebój roku 2001 w Stanach) zatrzymał się na kwocie 317,6 miliona dolarów.
Wreszcie w Polsce będziemy mogli zobaczyć fenomen dekady w Ameryce - "Moje wielkie greckie wesele" (premiera 7 lutego). Skromna, kameralna produkcja, zaledwie o pięciomilionowym budżecie, ale niezwykle urokliwa i ciepła potrafiła zarobić w Stanach 238,5 miliona dolarów. Wyświetlana jest tam od 42 tygodni i wciąż znajduje się wysoko na liście (obecnie 15. pozycja - 1,5 miliona). Kultowa rzecz, która także poza Ameryką sprzedaje się znakomicie (87 milionów z kilkunastu krajów). W tabeli wszech czasów, najbardziej kasowych produkcji w Stanach, "Moje wielkie greckie wesele" wskoczyło już do pierwszej trzydziestki. W ciągu tygodnia schrupie takie giganty, jak "Łowcy duchów" czy "Twister".
Premiery następnego tygodnia: "How to Lose a Guy in 10 Days" - komedia romantyczna, będzie to chyba najbardziej popularny gatunek w tym roku; "Shanghai Knights" - "Kowboj z Szanghaju" powraca; "Deliver Us from Eva" - komedia romantyczna raz jeszcze, z tym, że adresowana dla czarnej widowni.

Tidak ada komentar:

The Movie